wtorek, 26 czerwca 2012

Moja idolka

Od wczoraj mam nową idolkę (powinno być samą "idolkę" ponieważ wcześniej nikogo takiego nie miałam;))
Oto ona:

Dlaczego ona? 
Nie chodzi tu o wyniki sportowe, których nawet nie znam, nie chodzi o klub w którym trenuje, trenera, sprzęt.. Chodzi o jej zamiłowanie do tego co robi i jaka jest w tym niesamowita. Jej forma jest dla mnie wzorem do naśladowania tak samo jak jej radość z tego co robi. Być może dzięki niej odważę się na start w którymś z rajdów ekstremalnych - pod koniec tego roku.

Mam jeszcze trochę czasu na trenowanie, o ile się nie poddam - powinno się udać ;) Bardzo sobie tego życzę, ponieważ próba przetarcia się na 100km-owym rajdzie jest moim marzeniem od dłuższego czasu jednak jak do tej pory - forma mi na to nie pozwalała.

Moje założenia są dość proste (w ciągu pół roku niewiele mogę zdziałać): najpierw nadrabiam wytrzymałość - dlatego od dłuższego czasu towarzyszą mi same wybiegania.. potem wzmacniam mięśnie - dlatego staram się codziennie pracować nad mięśniami nóg, rąk i brzucha (głównie dlatego, ze początkowi moich treningów często towarzyszyła kolka - stąd pomysł nad wyrzeźbieniem brzucha). W swoim planie mam zapisane również treningi szybkościowe, do których dojdę jak oswoję się z wytrzymałością.

Moje główne starty to oczywiście orientacja + we wrześniu być może jeden przełaj, o ile będę pewna, że start w nim nie spowoduje u mnie kontuzji (bieg po asfalcie). Na rajd zostałam ostatnio nakręcona - na razie rozważam go tylko delikatnie.

A teraz coś wygrzebanego z biegowych wspomnień.. rok 2004, Mistrzostwa Europy - Austria.

A najwspanialsze w tym wszystkim jest to.. że po latach wciąż spotykamy się na zawodach. Tak to już jest - bieganie w lesie uzależnia najpierw nas, później nasze dzieci ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz